Chociaż mieszkam już tutaj dwa lata, to nigdy nie byłam na grzybach w tutejszych lasach. I nie znając lasu, wybrałam się z Oskarem na spacer po ścieżkach w celu poszukiwania grzybów. Z żadnego takiego wypadu nie wróciliśmy jeszcze z pustymi rękami.
A grzybów jest mnóstwo. Chyba zbieracze grzybów po wejściu do lasu od razu lecą w jego głąb, bo przy brzegach jest najwięcej grzybów. A są różne. Prawdziwków jest najwięcej, następnie chyba koźlaków. Znajduję też podgrzybki i maślaki. Różne wielkości. Niektóre nadają się na suszenie, inne mniejsze na marynaty.
W moim rodzinnym domu grzyby do suszenia kroiliśmy w małe kawałki, nawlekaliśmy na nitkę i wieszaliśmy na dworze, aby mogły sobie schnąć. Tutaj teściowa używa do tego piekarnika w kuchence gazowej. Kroi grzyby w małe kawałki, rozkłada na blasze, wkłada do piekarnika na jakąś temperaturę i w taki sposób je suszy.
Czasami nawet nie planuję wypadu do lasu, tylko podczas spaceru decyduję się na mały skręt w kierunku grzybów. Ostatnio miałam w wózku reklamówkę z Butiku i posłużyła mi ona jako torba na grzyby.
Zatem ruszajcie do lasu. Warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz